Wieści Wolbromskie 4/2011 (366)
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że w Polsce zawsze musimy liczyć na siebie.
Wszystkie akcje typu WOŚP czy różnego rodzaju fundacje opierają się o ludzi „dobrej woli”. To właśnie oni altruiści, społecznicy, filantropii czy po prostu dobrzy ludzie budują obraz tej lepszej Polski. Takich „ dobrych duchów” można spotkać wszędzie. Sekcja Judo Wolbrom również takowych posiada.
Do tej pory moje artykuły promowały judo, jako wspaniały sport. I to jest prawda. Należy jednak napisać o tym, że nic samo się nie tworzy. To, że powstała taka sekcja w Wolbromiu jest wynikiem ciężkiej pracy i poświęcenia wielu osób. W Polsce od lat praktykowana jest idea mówienia i składania obietnic bez pokrycia. Dobrym, propagandowym hasłem jest propagowanie sportu jako pośredniego czynnika wpływającego na lepsze zdrowie i kondycję człowieka a co za tym idzie mniejsze wydatki na służbę zdrowia (ludzie wysportowani są bardziej zahartowani, mniej chorują). Problem w tym, że Państwo oszczędza i na chorych i na „wysportowanych”. Dlatego też takie kluby jak chociażby UKS Wolbrom liczyć mogą tylko na władze lokalne, sponsorów i ludzi chcących się angażować. A co to za ludzie?
Na pewno będą to trenerzy, którzy poświęcają swój czas na dzielenie się wiedzą i umiejętnościami z młodą przyszłą kadrą judoków. Regularne treningi, o których wcześniej już pisałam nie dotyczą tylko dzieci, trenerzy pod tym względem też muszą być zdyscyplinowani. Często tym samym popołudnia spędzają na macie treningowej a wyjazdy na zawody w sobotę czy niedzielę są dla nich standardem. Bezcenny czas- to jest właśnie ich wkład w rozwój sekcji. Mamy więc ludzi, którzy uczą i przygotowują dzieci i młodzież do walki. A zawody wymagają organizacji. Jeżeli odbywają się w Wolbromiu, trzeba zadbać o odpowiednie przyjęcie przybyłych gości. Symboliczne kawy i herbaty oraz poczęstunek nie przywozi firma cateringowa. O to dbają rodzice naszych zawodników. Nikt ich do tego nie zmusza, to taki spontaniczny odruch. Miła atmosfera to podstawa a na taką zawsze można liczyć na Leśnej 2 i to dzięki rodzicom właśnie. Druga sprawa to fakt, że zawody odbywają się również w innych miejscowościach. Judocy jeżdżą po Polsce, ale również na międzynarodowe turnieje. To wszystko jest organizowane dzięki ludziom „dobrej woli” Trzeba przecież zapewnić bezpieczny przejazd na takie zawody. Są więc tacy, którzy podjęli się takiego wyzwania i za każdym razem dbają o to, by dzieci dotarły komfortowo i bezpiecznie do celu. Nie trzeba chyba pisać, że wymaga to niesłychanej organizacji. To nie wszystko Muszą być przecież prowadzone rozmowy odnośnie zawodów, umawianie terminów w przypadku turniejów międzynarodowych niekoniecznie w języku ojczystym. I w tej kwestii są osoby, które podjęły się takiego wyzwania i dzielnie reprezentują UKS Judo Wolbrom na arenie międzynarodowej.
Pisząc ten artykuł chciałam zwrócić uwagę na to, jaką rolę odgrywają trenerzy czy rodzice. Dla Państwa na tę chwilę to osoby anonimowe. Mam nadzieję, że w przyszłych artykułach uda mi się przybliżyć nieco ich postaci. Bo to oni właśnie są tymi „dobrymi duchami” sekcji judo w Wolbromiu. Gdyby nie było takich osób, które zupełnie bezinteresownie angażują się w rozwój lokalnych klubów to wizja wysportowanej „młodej Polski” byłaby mitem. Podejrzewam, że nie tyczy się to tylko judoków, ale również innych sekcji sportowych. A jeżeli ktoś powie, że młodzież w Polsce nie jest wysportowana to może dlatego, że brakuje ludzi, którzy by im w tym dopomogli.
Marta Szostek